poniedziałek, 2 stycznia 2012

Angelina Jolie jako wzorzec piękna

Angelina Jolie jako wzorzec piękna

Autorem artykułu jest Li Li



Niezwykłą popularność zdobyła dzięki roli Lary Croft, postaci występującej w grze komputerowej. Rola pani archeolog w filmie „Lara Croft: Tomb Raider” spowodowała, że Angelina Jolie zaczęła być rozpoznawana w wielu miejscach naszej planety.

Angelina Jolie (2005)

Na wydruki wielkoformatowe doskonale nadają się tzw. celebryci (celebrities), czyli aktorki, modelki, piosenkarki. Jedną z takich postaci jest niewątpliwie Angelina Jolie. W 2009 roku magazyn „Forbes” uznał Angelinę Jolie za najbardziej wpływową aktorkę na świecie.

Niezwykłą popularność zdobyła dzięki roli Lary Croft, postaci występującej w grze komputerowej. Rola pani archeolog w filmie „Lara Croft: Tomb Raider” spowodowała, że Angelina Jolie zaczęła być rozpoznawana w wielu miejscach naszej planety. Oczywiście, spory udział w popularności Angeliny Jolie w tym mają również kolejne filmy, w których wystąpiła, a szczególnie film z 2005 roku „Pan i pani Smith”. Zagrała w tym filmie razem ze swoim mężem Bradem Pittem.

Nawet ci, którzy nie lubią Angeliny Jolie, muszą przyznać, że jest piękną kobietą o intrygującej urodzie. To nie podlega właściwie dyskusji. Dla wielu mężczyzn jest ideałem kobiecej urody i kobiecego wdzięku. Telewidzowie brytyjskiej stacji „Channel 4” uznali Angelinę Jolie w 2007 roku za najbardziej seksowną kobietę wszechczasów. Jako najbardziej seksowna kobieta wszechczasów doskonale się nadaje do tego, by jej zdjęcia trafiły na druk wielkoformatowy.

Bez względu na to, czy to są plakaty, czy billboardy, czy banery, Angelina Jolie wszędzie doskonale wygląda. Zawsze możemy również spotkać ją po prostu na ekranie kinowym w romantycznej komedii, która wyciśnie z nas łzy.

---

Zobacz także:
- apartamenty Słoneczny Brzeg
- wakacje na Krymie
- Ristoranti a Cracovia


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Natasza Urbańska na scenie jak ryba w wodzie

Natasza Urbańska na scenie jak ryba w wodzie

Autorem artykułu jest Kasia



Nataszę Urbańską chyba wszyscy znają. Jest to nie tylko piękna celebrytka, ale też bardzo utalentowana artystka. Choć być może jej zdolności są postrzegane poprzez kontrowersyjny związek z Januszem Józefowiczem.

Natasza Urbańska ma dzisiaj 33 lata, jest aktorką, piosenkarką i aktorką. Od 1993 roku pracuje i występuje w Studio Buffo, gdzie nad jej karierą czuwa jej obecny mąż Janusz Józefowicz. Wcześniej przez wiele lat trenowała gimnastykę artystyczną. Jako nastolatka próbowała swoich sił na castingu do musicalu “Metro”, jednak okazała się zbyt młoda. Józefowicz przyjął ją do Studia Buffo dopiero po dwóch latach. W końcu zagrała też główną rolę w “Metrze”. Wspólnie z Józefowiczem zrealizowali wiele produkcji teatralno - telewizyjnych, jednak najbardziej medialną historią jest ich historia miłosna. Historia ta podzieliła publiczność na tych, którzy kibicowali związkowi młodej artystki z dużo starszym reżyserem oraz tych, którzy skrytykowali Józefowicza za odejście od żony i podążanie za emocjami. Niezależnie jednak od opinii publicznej Natasza z mężem całkiem dobrze ułożyli swoje życie prywatne i jednocześnie przedstawili wiele znakomitych widowisk scenicznych. Natasza Urbańska przez lata znacząco rozwinęła się wokalnie. W grudniu 2009 wystąpiła podczas cyklu “VI Jazzowe Spotkania Filmowe”, gdzie wykonała “Znane tematy filmowe”, w tym świetne “Libertango” oraz “Fall in love again”. Talent, ogromne pokłady energii i uroda artystki są jej ogromnymi atutami, dzięki którym mogłaby podbić serca niejednej publiczności. Coś jednak sprawia, że na polskiej scenie muzycznej coś powoduje, że nie udało jej się przebić mimo wspaniałej ekspresji i wielu możliwości, które Natasza zdążyła już nieraz wykorzystać i nam zaprezentować.

---

http://blog.arttuba.com/2010/07/natasza-urbanska-na-scenie-jak-ryba-w-wodzie/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Ślub Madonny w Szkockim zamku

Ślub Madonny w Szkockim zamku

Autorem artykułu jest Li Li



Stare zamki doskonale nadają się na miejsce ślubu, zdjęcia ślubne na takiej uroczystości zyskują dzięki scenerii na romantyczności i wyjątkowości. W środowisku aktorskim czy muzycznym śluby w starych zamkach są modne.

W 2000 roku było głośno o ślubie Madonny. Chyba każdy producent sukien ślubnych chciałby, aby w jego kreacji wystąpiła taka postać jak Madonna. Przede wszystkim dlatego, że media lubią plotkować o Madonnie. Poza tym Madonna znana jest z różnych skandali, na których żerują później media. Dlatego na parę miesięcy przed uroczystościami ślub Madonny był jednym z ulubionych tematów spekulacji i plotek. Oczywiście, koncentrowano się na takich akcesoriach jak suknie ślubne, biżuteria czy buty.

Szczęśliwym małżonkiem, który poprowadził do ołtarza Madonnę, był Guy Ritchie, brytyjski reżyser i scenarzysta filmowy. Spośród filmów nakręconych przez Guya Ritchiego tylko dwa odniosły sukces: „Lock, Stock and Two Smoking Barrels" i „Snatch".

Ślub Madonny i Guya Ritchiego odbył się na szkockim zamku Skibo. Czy zdjęcia ślubne Kraków mogą się równać z takim plenerem jak zamek Skibo, którego historia zaczyna się w XII wieku? Tak naprawdę wszystko zależy od umiejętności, jakie powinien mieć dobry fotograf ślubny. W XIX wieku zamek Skibo nabył jeden z najbogatszych wówczas ludzi - Andrew Carnegie. Trudno się dziwić Madonnie, że wybrała takie miejsce na ślub. Ślub Madonny był doskonała reklamą dla zamku Skibo. Madonna tak chwaliła to miejsce, że inne osoby również zdecydowały się wybrać gotycki, szkocki zamek na ceremonię ślubną. Jedną z tych osób był Paul Mccartney.

Dla paparazzich ślub Madonny to była wymarzona okazja. I nawet najpiękniejsza fotografia ślubna nie przyciągałaby tak jak zdjęcia ślubne Madonny. Niestety, impreza była doskonale pilnowana przez ochroniarzy. Zdjęcia ślubne z tej imprezy wypłynęły dopiero teraz niedawno, przy okazji rozwodu tej słynnej pary.

---

Zobacz także:
- buty ślubne Kraków
- bielizna ślubna Kraków


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Dzieci z Kliniki w roli artystów

Dzieci z Kliniki w roli artystów

Autorem artykułu jest Małgorzata Górska



Każdy z nas ma w sobie duszę artysty. W czwartkowe popołudnie mogły się o tym przekonać dzieci z Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej Akademii Medycznej we Wrocławiu. Efekt? Trzy ogromne, kolorowe dzieła malarskie, mogące konkurować z pracami najlepszych.

Co skłoniło małych podopiecznych Fundacji Na Ratunek Dzieciom z chorobą nowotworową do przeistoczenia się w prawdziwych artystów – malarzy? Otóż 16. września w samo południe zawitał do nich znany wrocławski artysta, prawdziwy człowiek Renesansu, Andrzej Jarodzki, autor najwyższej w Polsce rzeźby miejskiej – ,,Pociągu do nieba”. Wizyta malarza otworzyła cykl spotkań zatytułowanych ,,Poznajcie wrocławskich artystów”, podczas których mali pacjenci od tej pory będą regularnie zaznajamiani z lokalnym środowiskiem twórczym. Nie będą to jednak długie wykłady i skomplikowane dywagacje. Podobnie jak 16. września, dzieci poddawać się będą radości tworzenia.

Zanim jednak mali pacjenci rozpoczęli proces twórczy, posiedli nieco wiedzy teoretycznej. Andrzej Jarodzki podczas prezentacji przedstawił zebranym proces tworzenia swojej najnowszej instalacji, ważącej – bagatela – kilkadziesiąt ton, a następnie zdradził kilka szczegółów dotyczących swojego najnowszego projektu: tankowca – doniczki, mającego pomieścić w sobie prawdziwy las północny.

Po krótkim wprowadzeniu teoretycznym przyszedł czas na praktykę. Mali pacjenci zostali wyposażeni w oręż prawdziwego malarza: pędzle oraz farby i ruszyli na podbój białych jeszcze płócien, które z nieprawdopodobną wręcz szybkością zapełniały się wszystkimi kolorami tęczy. Starsi chłopcy stworzyli wspaniały sielski krajobraz z pięknym ptakiem na pierwszym planie. Dziewczynki natomiast gustowały w różnobarwnych kwiatkach, serduszkach i słoneczkach. Chociaż… na jednym z płócien znalazł się nawet bałwan! Widać niektórzy z podopiecznych Fundacji Na Ratunek myślami wybiegają już kilka miesięcy w przód i z utęsknieniem wyglądają pierwszego śniegu, z którego można będzie wykonać każdą rzeźbę! Po godzinie trzy ogromne płótna były zapełnione po brzegi, tworząc niezwykły tryptyk radości i nadziei. Dopiero patrząc na te obrazy widzimy ile nasze dzieci mają w sobie wesołości i pogody ducha. Nie znajdziemy tutaj ciemnych barw ani smutnych elementów. Dzieło promienieje optymizmem. Dla nas również jest to dobry znak. Sygnał, że nasze starania, aby dzieci choć na chwilę zapomniały o swojej chorobie, nie idą na marne – przyznaje Agnieszka Aleksandrowicz, prezes Fundacji Na Ratunek.

Kiedy farba na płótnach wyschnie, obrazy zostaną przekazane na licytację, z której dochód przeznaczony będzie na sfinansowanie budowy nowej siedziby Kliniki. Obecna lokalizacja szpitala, znajdującego się na przeciwko cmentarza nie sprzyja rekonwalescencji maluchów, a wilgotne i wiekowe pomieszczenia są zagrożeniem nie tylko dla pacjentów, ale i personelu placówki.

Podczas radosnej twórczości jednak nikt nie myślał o problemach. Kto wie, może tego dnia sam artysta nauczył się czegoś od dzieci?

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Do czego prowadzi Harry Potter?

Do czego prowadzi Harry Potter?

Autorem artykułu jest Agata Mozdyniewicz



Gdy pojawiła się ta myśl… żeby napisać ci o tobie, naprawdę nie wiedziałam, jak mam zacząć. Ale ty jesteś i to najważniejsze. Największa magia, jaką potrafię sobie wyobrazić. Jesteś naprawdę. Wszystko zaczyna się od ciebie. Bo to nie książka jest tak ważna tylko… ty.

harry_potter_i_komnata_tajemnic

Już na początku muszę ciebie ostrzec. To nie jest recenzja, którą wydawcy umieszczają na stronach swoich gazet. Właściwie recenzję pisałam tylko raz. A teraz jestem tutaj, aby przekazać ci… no właśnie? Nie znam się na technikach sprzedaży, skupianiu twojej uwagi czy hipnozie. Pamiętam za to dzień, którym dostałam moją pierwszą książkę. Nie byle którą. Pierwszą z napisem HARRY POTTER.

Zaczęło się od tego, że „więźnia Azkabanu” nie obejrzałam na czas w kinie. Filmu nie dało się szybko wypożyczyć, a ja bardzo pragnęłam moje „lenistwo” skorygować. Może to była nieprzewidziana inspiracja? Dostałam książkę. Ja. Osoba, która nie lubiła dużo czytać. I nawet nie wiem jak, ale… wszystko się samo jakoś ułożyło. Znacie to, hmm? Kiedy pojawia się ten obłęd, szaleńcza pogoń by to mieć… książkę Joanne. Największej pisarskiej w twoim życiu czarodziejki.

Nie ma odwrotu. Jesteś w transie. Chcesz coraz więcej smakować, dotknąć, czuć. Fasolki czy czekoladowe żaby… same te słowa doprowadzają cię do dreszczy ekscytacji. Czekasz, odliczasz, nagle… bum! Nie mam co czytać, wszystko już mam, poznałem, znam na pamięć. Chyba najgorsze odkrycie dla… nie wiem, czy lubisz słowo „fan”. Jak mam nas nazwać? Potteromaniakami? A może odkrywcami, którzy każdego dnia potrafią w widoku dziurawego buta odkryć magię. Bo przecież wiemy: magia jest w nas, nawet jeżeli jej nie dostrzeżemy. Trzeba ją tylko odkryć, gdzie w nas jest. Właśnie dlatego, dla tej magii… no, cóż, nie mogłam się powstrzymać.

Pasja, z jaką czytałam, wkręciła mnie w mechanizm, który pozwalał mi zawsze znajdywać energię, pieniądze, czas na moje książki. Skarby magicznej biblioteki. Mugole i magia, Księga wiedzy czarodziejskiej, Quidditch przez wieki… Wszystko ładnie. Ale szukanie mnie po części zniechęcało. Zainwestuję w książkę własne oszczędności… nie wiem, czy miałeś już taki dylemat. Zainwestuję, kupię książkę, będę czekała aż wezmę ją w ręce. I ona okaże się być fiaskiem. Porażka. Straszne nudy. Przecież nie oddam jej z powrotem. Sprzedać? No, nie, wcale nie wszyscy są mistrzami Internetu. Można nie umieć sprzedać używanej ksiązki na ebayu. Można też zniszczyć źródło frustracji czy rozczarowania. Ha! Można też dać się zaczarować.

Ty jesteś czytelniku. Ja to wiem. Harrym Potterem, chociaż inaczej się nazywasz. Możesz być każdą postacią, którą zechcesz. Rozejrzyj się wokoło. Jak często zdarza ci się spotkać czarodzieja? A może demon to dla ciebie pies sąsiadki? Może przesadzam. Mogę nie mieć racji. Ale ty wiesz. Wiesz, jaki jest twój świat. Jakie nim rządzą mechanizmy. Codziennie walczysz z demonami. Nieważne przecież, że nazwiesz go druzgotkiem czy wodnikiem. Ty wiesz, co w tobie jest. Ja mogę tylko opowiadać. Co czułam, co myślałam. To ty mnie czytasz! Jesteś magiczny. O wiele bardziej niż zdajesz sobie sprawę.

Gdy pojawiła się ta myśl… żeby napisać ci o tobie, naprawdę nie wiedziałam, jak mam zacząć. Ale ty jesteś i to najważniejsze. Największa magia, jaką potrafię sobie wyobrazić. Jesteś naprawdę. Wszystko zaczyna się od ciebie. Bo to nie książka jest tak ważna tylko… ty. Ty, ty, ty, ty, bo ty tworzysz te światy. Nie widzisz, jak jesteś wspaniały. Niesamowity. Z liter potrafisz stworzyć cały świat! Niezwykły i całkiem realny. W twojej głowie… a może w Duszy?

Dziękuję ci. Pozwalasz mi przebywać w swojej głowie. Najbardziej zaskakującym miejscu we Wszechświecie. Sięgnij do siebie. Tam jest wszystko. To, czego tak naprawdę potrzebujesz. Wiesz, kim chcesz być, co chcesz osiągnąć… Nasza recenzja zmienia się chyba w tekst motywacyjny. Ale nie to jest przecież celem. Też tego nie wiesz? Nie potrzeba. Nie musisz wiedzieć, gdzie twoje kroki ciebie zaprowadzą. A to jest podróż. Twoje życie. Podróż do miejsca nieodgadnionego. Gdzie wszystko jest możliwe. Tak jak w bajce.

Nie chcę być czytał to, myśląc, że to będzie recenzja. Nie wiem i nie potrafię ci powiedzieć, gdzie to zajdzie. Bo może jestem śmierciożercą. Mówię poważnie. Może jestem. Może ta wojna była… w tobie? A teraz się przenosi w inną przestrzeń. Będziesz ją widział wokół siebie. To też jest w tobie. Ale to ho`oponopono. Wcale nie musisz mnie rozumieć. Bo twój wewnętrzny świat właśnie rozkwita. Właśnie zacząłeś zdawać sobie sprawę. Że jesteś wszystkim tym, na co czekałeś. Być może nadal czekasz. Ale ta cała magia była w tobie! Możesz zapomnieć o niej i zakopać ją głęboko. Ale nie możesz jej usunąć raz na zawsze. Bo ona wróci. I będzie chciała, abyś jej używał.

Ja jestem tekst. No bo czym więcej? Lub czym mniej. Nie czytasz przecież człowieka. Chociaż… Potrafisz czytać w myślach. Stale to robisz, nawet o tym nie wiesz. Zgadujesz myśli innych wokół ciebie. Nie pytasz. Przecież wiesz. Umiesz odgadnąć, co ktoś powie. Zanim w ogóle go zapytasz. Ale masz jeszcze jedną umiejętność. Czasem naprawdę jesteś jednomyślny. Jakoś się zdarza, że pomyślałeś o tym samym. Tak, jakbyś dostał nieświadomie informację. Chcesz coś powiedzieć, a ktoś mówi: właśnie! Dokładnie o tym samym pomyślałem. I co byś powiedziała, gdyby się okazało, że świat taki właśnie jest? Zaskakujący, choć działający ściśle według zasad wyobraźni? Skąd możesz wiedzieć… nigdy nie sprawdzałeś.

Nie mam pojęcia, o czym jest ten tekst. Nie wiem, czy tobie to przeszkadza? Bo przecież nie wiesz, czemu ten tekst służy. To niebezpieczne. Mówię serio. Może tym celem jest sprowadzić ciebie na Hawaje. Szybko, skutecznie i z nieznanych przyczyn. Pokazać tobie to, co nie jest tobą. To, co wchłonąłeś razem z całym światem. Wadliwe przekonania, które prowadzą cię donikąd. Hamują naturalny proces, który dokładnie wie, jak powinieneś się rozwijać. Co potrzebujesz, co ci trzeba. Tego nikt nie wie. Tylko ty. I ta magiczna, wielka siła. Potęga twoich marzeń. Może cię wszędzie zaprowadzić. Tylko zaufaj. Ona wie.

Potrafi zajrzeć ci do środka. Zobaczyć to, czym tak naprawdę jesteś. Też tego nie wiem. Tajemnica. Ty jesteś tajemnicą. Potrafisz niszczyć tak dobrze, jak tworzyć. Niesamowicie efektywnie. Możesz zapomnieć. Ale przypomnisz sobie zawsze. Loty w kosmosie. Skok na bungee. Nie chcę niczego sugerować. Ty wiesz najlepiej, czego chcesz. Ty chcesz być…

Chcesz być. I to wystarczy. Nie wiem, co mam ci jeszcze pisać. I nie wiem nawet czyje to jest dzieło. Czy ty to piszesz? W swojej głowie? Myślałeś o tym i przyciągnąłeś jako tekst. Witam. To ja. Twój wymarzony… czym jest tekst?

Pisanie bierze ci dużo energii. Naprawdę, to męczące. Ale cudownie inspiruje. Co jeszcze mam napisać? Co chcesz przeczytać, czytelniku? Nie mam pojęcia, kto to pisze. I jak mam pisać, żebyś zrozumiał wreszcie siebie. Nigdy nic się nie działo? Kiedy się czułeś odprężony i bezpieczny? Może to Prawo Przyciągania zadziałało… Zacząłeś manifestować to, czego tak pragniesz. Nieważne: książki czy czegoś innego. Prosiłeś i wierzyłeś i się stało. Dostałeś coś, na czym ci bardzo zależało, ale… wtedy gdy nie starałeś się narzucać temu jak. Samo się wszystko urzeczywistniło.

Nie umiem pisać książek. Wyszło mi całkiem co innego. To miała być recenzja…. a może wcale nie? Dlatego nie pisz do mnie, nie dzwoń, nie szukaj na gg, bo jestem człowiekiem, którego nie chcesz znać i widzieć. Wolisz być tam, bezpieczny w swoim świecie i nigdy nie dowiedzieć się, co mam dla ciebie. Jak mogę ci pokazać inny świat. Magiczny i wspaniały. Ciebie wewnątrz.

---

Co wszechobejmujące przeciwieństwa miec nie może.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl